Zwrot ku naturze, umocnienie trendów eko, bio i wege, zmiana nawyków myślowych i konsumpcyjnych – to niespodziewane, acz pozytywne skutki uboczne pandemii koronawirusa. Z każdym rokiem silniej odczuwamy nasilenie tendencji, od których nie ma już odwrotu i które będą wyznaczać rytm zmian w trzeciej dekadzie XXI wieku.
Niewiele jest we współczesnym świecie wskaźników bardziej miarodajnie oddających aktualne trendy niż liczba oraz dynamika zapytań w globalnych wyszukiwarkach internetowych. Światowy potentat, jakim jest Google, podaje, że w 2021 r. rekordowe poziomy osiągały hasła „jak dbać o środowisko”, „zrównoważony rozwój”, „wpływ zmiany klimatu”. Analitycy giganta z Moutain Viev zwrócili uwagę, że częściej wpisywano pytanie „jak przeprowadzić się z roślinami” niż „z dziećmi”. Lata 2022 i 2023 przyniosły wzmocnienie tego trendu. Paliwem dla zmian jest rosnąca świadomość zagrożeń oraz wspólnej odpowiedzialności za przyszłość planety, a także znacząca rewolucja mentalnościowa, którą w wielu domach zapoczątkowała pandemia. Niemal z dnia na dzień konsumenci zaczęli poszukiwać tego, co naturalne, zdrowe, lokalne, możliwe do wytworzenia w domowych warunkach. Nawet jeśli miałoby się to wiązać z większymi wydatkami.
Potwierdzają to wyniki najnowszego badania zrealizowanego przez międzynarodowy instytut Kantar w całej Europie. Wynika z nich, że aż 43 procent mieszkańców Starego Kontynentu już dziś czuje się dotkniętych niekorzystnymi zmianami zachodzącymi w środowisku naturalnym i atmosferze. Przekłada się to na chęć współuczestnictwa w działaniach mających na celu powstrzymanie negatywnych zjawisk. Przykładowo - aż 42 procent ankietowanych Polaków stwierdziłoby, że może zapłacić więcej za produkty, jeśli są one przyjazne dla środowiska. Wyraźnie zasygnalizowana została gotowość wyboru tych marek, za którymi stoją idee zrównoważonego rozwoju oraz klimatycznej i społecznej odpowiedzialności.
Kosmetyki naturalnie dobre
Ostatnie lata przynoszą znaczącą zmianę zachowań konsumenckich w branży kosmetycznej. Polacy coraz większą wagę przykładają do tego, co aplikują na skórę, z czego i w jaki sposób zostało to wytworzone. Nawykiem staje się studiowanie etykiet, poszukiwanie produktów wolnych od silnych detergentów i sztucznych ulepszaczy, a także składników pochodzenia zwierzęcego. Doskonale obrazują to suche liczby. Z raportu GFK Polonia wynika, że w okresie od maja 2020 do kwietnia 2021 roku sprzedaż kosmetyków ekologicznych w Polsce wzrosła aż o 76 procent, osiągając łączną wartość 400 milionów złotych. Jak łatwo zauważyć, był to czas pandemicznych obostrzeń i reorganizacji wielu codziennych nawyków (zdalna praca i nauka, zamknięcie obiektów handlowych i restauracji, ograniczenie kontaktów społecznych).
Dla porównania, w tym samym okresie cały rynek produktów kosmetycznych skurczył się o 2 procent. To pokazuje, jak silna jest dynamika zmian. Specjaliści GFK podkreślają, że w ciągu zaledwie 12 miesięcy kosmetyki bio, eko i wege trafiły do około 800 tysięcy domów, w których wcześniej były nieobecne, zanotowano też wzrost częstotliwości zakupów o ponad 20 procent. Wiele wskazuje na to, że jest to rewolucja, która dopiero się rozpoczyna, a rok 2022 przyniesie dalsze jej postępy.
Pakowanie w zgodzie z naturą
Obecnie większość produktów jest sprzedawanych w opakowaniach. Oznacza to, że odpowiedzialne podejście firm wytwarzających pudła, torby i butelki, a także użytkujących je konsumentów, może w znaczący i łatwy sposób wpłynąć na bieg zmian klimatycznych. Raport „Ekotrendy w opakowaniach 2022”, opublikowany niedawno przez jednego ze światowych potentatów tej branży, brytyjski DS Smith, jasno wskazuje, że wytwórcy muszą podążać za zmianami zachodzącymi w społeczeństwie, które staje się coraz bardziej świadome i wymagające. Z zamówionych przez firmę badań wynika, że aż 64 procent konsumentów skłonnych byłoby zapłacić więcej za opakowanie wytworzone zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju, a 78 procent wybrałoby produkt wyraźnie oznaczony jako przyjazny dla środowiska. 80 proc. ankietowanych biorących udział w badaniu stwierdziło, że ważną dla nich kwestią są zmiany klimatu.
Stąd wyraźny postulat odejścia od postawy „biorę, zużywam, wyrzucam” na rzecz idei gospodarki zamkniętego obiegu, którą można realizować na każdym etapie – projektowania, produkcji, konsumpcji, przetwarzania odpadów. Z punktu widzenia wytwórców wyzwaniem jest zatem używanie materiałów, które mogą w całości pozostać w obiegu (wykorzystanie do innych celów tudzież pełen recykling). Sygnalizuje się w związku z tym konieczność całkowitej eliminacji tworzyw sztucznych oraz optymalizację ilości zużytych surowców do absolutnego minimum. Ważna jest też jakość opakowań – te gorszej jakości niedostatecznie chronią produkty, zwiększając skalę marnotrawstwa.
Nie marnuj tego, co nie musi być zmarnowane
Na poziomie konsumenckim doskonale w ten nurt wpisują się działania zero waste i less waste, polegające na ograniczaniu ilości generowanych odpadów. Idee te, zapoczątkowane już w latach siedemdziesiątych XX wieku przez amerykańskiego chemika Paula Palmera, zyskały w ostatnich latach ogromną popularność, coraz częstsze jest praktykowanie 5 zasad:
- Refuse – odmawiaj. Nie bierz ulotek, foliowych torebek, niepotrzebnych rzeczy,
- Reduce – ograniczaj. Nie otaczaj się zbędnymi przedmiotami, kupuj tylko to, co jest ci absolutnie potrzebne tu i teraz,
- Reuse – używaj ponownie. Wykorzystuj płócienne i papierowe torby zamiast foliowych jednorazówek, puste opakowania wypełniaj innymi produktami etc.,
- Recycle – segreguj odpady i przetwarzaj to, co już nie jest ci potrzebne,
- Rot – kompostuj odpady organiczne, produkując nawóz lub energię elektryczną.
Mniej mięsa, czystsze powietrze
Podobne trendy bardzo wyraźnie rysują się w szeroko rozumianej branży spożywczej, czego przyczyną jest ewidentna zmiana upodobań konsumenckich. Cała rozpoczęta niedawno dekada powinny upłynąć pod znakiem żywności wytwarzanej w harmonii z naturą, bez użycia sztucznych nawozów, bez faszerowania zwierząt antybiotykami, bez genetycznych modyfikacji etc. To już nie tylko warzywa i owoce, ale też zboża, a nawet wina. W roku 2024 roku w niegasnącym natarciu pozostaną wegetarianizm i weganizm. Dla wielu osób rezygnacja ze spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego to nie tylko kwestia smaku, zdrowia i sumienia. Oprócz aspektu czysto humanitarnego, związanego z warunkami hodowli oraz uśmiercaniem istot żywych, rośnie świadomość tego, jak dużym obciążeniem dla klimatu i środowiska naturalnego jest produkcja mięsa i innych wyrobów odzwierzęcych. Dość powiedzieć, że krajach rozwiniętych hodowla krów, świń, drobiu etc. odpowiada za około 15 procent całej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery (źródłem zanieczyszczeń są m.in. wycinka lasów pod pastwiska, produkcja pasz czy ogromne ilości metanu dobywającego się na skutek krowich „beknięć”). Tylko w Europie i tylko w skali jednego roku branża wysyła w powietrze ponad 700 milionów ton dwutlenku węgla.
Instytut Polityki Rolnej i Handlowej (IAPT) wyliczył, że 20 największych tego typu firm w Europie ma emisję większą niż cała gospodarka Holandii, porównywalną z emisją powodowaną przez 53 miliony samochodów przez 12 miesięcy. Należy też pamiętać, że większość terenów rolnych na świecie stanowią pastwiska lub pola, na których hodowane są rośliny z przeznaczeniem nie na pokarm dla ludzi, lecz pasze dla zwierząt. Wskazuje się, że znacznie efektywniejszym rozwiązaniem w kontekście głodu wciąż panującego w wielu zakątkach świata byłaby uprawa produktów roślinnych przeznaczonych bezpośrednio do konsumpcji przez człowieka.