2024-10-24

Nikt nie przeżyje Twojego życia za Ciebie, więc „get to work” i żyj – mówi Paweł Węgier, certyfikowany trener mentalny, jedyny w Polsce trener spokoju. Zdrowiem mentalnym zajmuje się od 2014 roku, podczas warsztatów uczy spokoju studentów, pracowników firmy oraz osoby indywidualne.

Jak to się stało, że zacząłeś uczyć ludzi spokoju?

Uczeniem spokoju zajmowałem się jeszcze w trakcie kariery korporacyjnej. Gdy zostałem managerem i zacząłem zarządzać zespołem zorientowałem się, że to, jak ja się czuję i z jakim nastawieniem przychodzę do pracy, mocno odbija się na moich podwładnych. 

W pracy dzieliliśmy wspólną przestrzeń na tzw. open space, gdy przychodziłem w dobrym humorze, to się wszystko zgadzało, a gdy przychodziłem w złym, to nie zgadzało się nic.

Nie musieliśmy ze sobą rozmawiać, wystarczyło, że przebywaliśmy w tym samym miejscu. 

To z kolei zrodziło we mnie pewną refleksję i zacząłem się zastanawiać, co ja mogę zrobić, by jednak częściej pojawiać się w pracy w dobrym humorze. Następnie zacząłem prowadzić warsztaty dla mojego zespołu. 

Polegało to na tym, że jedno spotkanie w miesiącu poświęcaliśmy wyłącznie na integrację zespołu. Był zakaz mówienia o tabelkach, Excelu. Będąc jeszcze w korporacji cały czas rozwijałem swoje kompetencje w zakresie nowych umiejętności.

W końcu przyszedł taki moment, że okoliczności były sprzyjające temu, żebym się mógł zwolnić i wtedy podjąłem decyzję, aby przejść „na swoje”. Ta zmiana była dla mnie mocnym odcięciem starej pracy i wejściem na tę ścieżkę, na której jestem dziś, dzięki której bardzo się spełniam.

W jaki sposób możemy uzyskać spokój przez działanie? Takie jest Twoje motto, którym się kierujesz?

Zanim odpowiem na to pytanie, nawiążę do tego, w jaki sposób powstał „trener spokoju”. Gdy przygotowywałem się do zmiany zawodowej, pytałem się osób, z którymi pracowałem w tamtym czasie, z czym im się najbardziej kojarzę i co najcenniejszego dostali ode mnie, jako od szefa, współpracownika i kolegi. 

Ku mojemu zdziwieniu, najczęściej w ich odpowiedziach pojawiało się słowo „spokój”. Zaskoczyło mnie to o tyle, że jestem osobą, która intensywnie działa, ma pasje i jest bardzo aktywna. Nie potrafiłem do końca tego zrozumieć. 

Dopiero, gdy sobie to wszystko nazwałem, gdy w mojej głowie pojawił się koncept „trenera spokoju”, zrozumiałem, że spokój nie jest tym, co do nas samo przychodzi, gdy czekamy na niego z założonymi rękami. 

Moim zdaniem spokój polega na tym, że świadomie stawiamy małe kroki w kierunku tego, co nam ten spokój w życiu daje.

Mówię, że wspieram ludzi w budowaniu spokoju przez działanie w taki sposób, że jeśli ktoś przychodzi do mnie do gabinetu na konsultację indywidualną czy na warsztaty, to nie czekamy aż ten spokój w naszym życiu stanie się w magiczny sposób, tylko podejmujemy akcję i świadomie idziemy w kierunku spokoju, aby mieć go w życiu znacznie więcej.

W jaki sposób możemy pracować nad spokojem?

Warto tu posłużyć się analogią trenowania w dyscyplinach sportowych, takich jak na przykład pływanie. 

Gdy mamy trenera pływania, spodziewamy się, że będziemy chodzić na treningi i że z biegiem czasu będziemy coraz lepsi, z coraz większą lekkością będzie nam przychodzić ta nowo zdobyta umiejętność. 

Tak samo rzecz się ma w przypadku treningu spokoju – spokój jest czymś, co możemy trenować. Im częściej będziemy praktykować tę umiejętność, tym częściej spokój będzie obecny w naszym życiu.

Co jest największym wrogiem spokoju?

Największym wrogiem spokoju jest bezczynność. Często zaczynamy spotkania od tego, że mówię osobom, które do mnie przychodzą: „zacznij od tego, by każdego dnia przez 15 minut chodzić na spacery i zobaczmy, czy to u Ciebie będzie działało”. 

Wtedy słyszę wątpliwości w ich głosie: „Paweł, ja mam za duże problemy, żeby 15 minut spacerowania mi mogło pomóc”. W takich momentach proponuję tej osobie, żeby do następnego spotkania codziennie chodziła na 15-minutowe spacery. 

Potem wspólnie wyciągamy wnioski z tego doświadczenia. W treningu spokoju chodzi o to, by wziąć odpowiedzialność za swój spokój i zacząć nim świadomie zarządzać.

A czy zdarza się osobom, które uczą się spokoju wątpić w to, czy im się uda osiągnąć cel?

Najczęściej jest tak, że nawet te najbardziej sceptycznie nastawione osoby wracają do mnie i mówią, że faktycznie moja metoda działa. Często dziwią się i nie mogą uwierzyć, że tak proste, wręcz banalne rozwiązanie może przynieść efekty. 

To, co według moich obserwacji rzeczywiście mocno działa w takiej terapii, to moc zobowiązania. Dana osoba zobowiązuje się do czegoś i samo to wyrabia w niej dyscyplinę oraz chęć starania się. 

Często spotykam się z osobami, u których pojawia się rezygnacja, powątpiewanie, że ich dotychczasowe działanie, na przykład medytacja, nie przynosi efektu. 

Zapominamy jednak, że medytacja jest jedną z wielu możliwości osiągania spokoju, ale nie jest jedyna i nie jest dla każdego. Są osoby, które nie będą w stanie skupić się podczas medytowania, nie będą potrafiły poradzić sobie z natłokiem myśli.

A czy spokój ducha to też spokój ciała i na odwrót?

Bardzo ciekawym aspektem pracy nad spokojem jest rozgraniczenie, że nasze ciało będzie potrzebowało czegoś innego do osiągania spokoju niż nasza głowa. 

Są osoby, które mocno postanawiają sobie, że pojadą na dwa tygodnie urlopu, gdzie planują leżeć i nic nie robić z nadzieją, że w ten sposób będą w stanie osiągnąć upragniony spokój wewnętrzny. 

Potem się okazuje, że te same osoby wracają z urlopu zmęczone, bo „ile można leżeć”. W sytuacji bezruchu, gdy leżymy, w naszej głowie pojawiają się natrętne myśli, których nie chcemy. 

Jeśli jesteśmy na wakacjach, które planujemy spędzić pasywnie, to nasze ciało rzeczywiście odpoczywa, ale już głowa niekoniecznie. Po prostu jednym z najlepszych sposobów na to, aby odpoczęła nasza głowa jest ruch. 

Pewnie większość z nas doświadczyła takiej sytuacji, w której byliśmy zmęczeni fizycznie i potem padliśmy, doświadczając bardzo dobrego snu. Dlatego zachęcam do tego, by rozgraniczyć spokój dla ciała i ducha. 

Kiedy mam zmęczone ciało i kładę się, to robię to z pełną świadomością, że jest to czas dla ciała i daję sobie wtedy prawo do galopujących myśli.

Czym dla Ciebie jest spokój?

Spokój to taki stan, w którym wiem, że jestem gotowy na to, co przyniesie los, wiem, że gdy mam spokój i gdy stanie się cokolwiek, dam radę. 

Mając spokój, mam zasoby do tego, by przez to przejść ze stoickim spokojem, a jeżeli trzeba będzie, to przez moment się zepnę, wysilę, a potem odpocznę. 

Zauważyłem, że jeśli na co dzień dbam o to, żeby budować zasoby spokoju, to gdy pojawia się trudniejszy moment, mam w sobie o wiele więcej spokoju, z którego mogę czerpać.

Kiedy najlepiej dbać o spokój?

Zachęcam, abyśmy zadbali o spokój zwłaszcza wtedy, gdy jest dobrze. Gdy wiemy, że mamy czas, kiedy czujemy, że mamy energię do tego, żeby o siebie zadbać. 

Właśnie wtedy powinniśmy zatroszczyć się o spokój. Czasem przychodzą do mnie osoby, które potrzebują poćwiczyć spokój przed ważnym wystąpieniem publicznym. 

W takich przypadkach skupiam się na tym, by osoba podczas treningu zgromadziła zasoby, które pozwolą jej na zbudowanie zarówno spokoju, jak i energii, która będzie elektryzująca dla publiczności.

Czego można spodziewać się po treningu spokoju?

Konsekwencją wspólnych działań z osobą, która pojawia się u mnie na treningu jest spokój. To nie jest tak, że przez godzinę wspólnie medytujemy. 

Podczas spotkania poruszamy szereg tematów po to, by w konsekwencji spokój można było wypracować. 

Na sesjach bardzo często dotykamy takich tematów, jak asertywność, pewność siebie, poczucie własnej wartości, radzenie sobie ze stresem, relacje i komunikacja.

Od czego zaczyna się terapia z osobą, która chce nauczyć się spokoju?

Dobrze rozpocząć od pytania, kiedy ostatnio ta osoba czuła się spokojna. Może zrobić w myślach fotografię tej chwili i przyjrzeć się temu, co się wtedy działo, gdzie wtedy była, czy była sama, czy w bezruchu, czym się zajmowała. 

Dobrze jest przyjrzeć się temu. Potem wspólnie ustalamy, jaka jest najbardziej relaksująca czynność. Jeśli to na przykład czytanie książki, to ustalamy, że osoba, która do mnie przychodzi zobowiązuje się, by codziennie przez kilka minut czytać książkę. 

Potem weryfikujemy, czy to coś zmieniło i wniosło. Oczywiście, to nie musi być czytanie książek, podobnie jest z bieganiem czy innymi zdrowymi nawykami. 

Małymi krokami wprowadzamy to, co danej osobie zaczyna służyć. Dzięki temu, że robimy to w bardzo delikatny sposób sprawia, że zmiana w ogóle jest możliwa.

Gdzie możemy ćwiczyć spokój?

Spokój możemy ćwiczyć wszędzie, bo wszędzie mamy dostęp do naszego oddechu, na którym możemy się skupić. W autobusie, w tramwaju, stojąc w kolejce, czekając na kogoś. 

Małe rzeczy łatwo jest robić, ale łatwo jest ich także nie robić. Nie czujemy motywacji, bo wyniki z robienia małych rzeczy są również małe. 

Zachęcam jednak to tego, abyśmy właśnie te małe, na pierwszy rzut oka niepozorne kroki robili dla siebie. One naprawdę działają.

 

Premiera podcastu odbyła się w kwietniu 2022 roku. Zapraszam do słuchania!

Podcast „Stawiam na naturę" 

Podcast powstał w 2022 roku przy współpracy Klubu Natura. Inspiracją była potrzeba stworzenia miejsca, w którym słuchacze będą mogli odnaleźć to, co tak trudno spotkać we współczesnych przekazach: autentyczność, bezkompromisowość opinii i dużą dawkę praktycznej wiedzy o tym, jak żyć świadomie i jak tworzyć rzeczywistość, w której liczy się nie tylko pojęcie mieć, ale przede wszystkim być. W podcaście znaleźć można wskazówki na temat tego jak dokonywać świadomych wyborów konsumenckich, mając na uwadze troskę o naszą planetę i jej zasoby, a także nasz dobrostan. Podcast to wywiady z inspirującymi ludźmi świata ekologii, psychologii, dietetyki, zrównoważonego rozwoju itd.Jeśli kochasz naturę, odnajdujesz w niej inspiracje i ukojenie - ten podcast jest dla Ciebie!
Autorką ilustracji do podcastów „Stawiam na naturę" jest Aleksandra Brich.

 

share-icon Podziel się artykułem ze znajomymi
Anna Strumińska
Anna Strumińska

Pasjonatka najnowszych technologii, e-commerce, marketingu cyfrowego, zwolenniczka inkluzji w miejscu pracy. Specjalizuje się w budowaniu i pielęgnowaniu długoterminowych partnerstw biznesowych. Bliskie jej myśleniu są słowa: „Różnorodność otwiera ludzką wyobraźnię na to, co możliwe” (Raphael Bostic)...

Komentarze
chevron-down