ubrania na wieszakachubrania na wieszakach
Kupowanie używanej odzieży zyskało dziś inny wymiar, między innymi dzięki aplikacji Mildy Mitkute / fot. Hrant Khachatryan on Unsplash+

Ze stworzonej przez nią aplikacji korzystają miliony, nie tylko oszczędzając pieniądze, ale też robiąc coś pożytecznego dla planety. A przecież gdy zaczynała, chodziło wyłącznie o porządki we własnej garderobie.

Vinted, czyli internetowa „przestrzeń do sprzedawania i kupowania z drugiej ręki”, to dziś marka o światowym zasięgu, warta miliardy dolarów i doskonale funkcjonująca w świadomości konsumentów. Mniej znana jest kobieta, która stoi za jej sukcesem – Milda Mitkute.

38-letnia dziś Litwinka zrewolucjonizowała rynek mody, nadając nieznany wcześniej blask odzieży używanej, w naszej części Europy kojarzonej z obskurnymi lumpeksami. Przy okazji pokazała, że dobrze wymyślony biznes może nie tylko przynosić zysk, ale też może być odpowiedzialny społecznie. I to bez wielkiego, marketingowego ściemniania.

Milda Mitkute: kupując tylko nowe rzeczy, przyczyniasz się do dewastacji środowiska

Przybliżając sylwetkę Mildy Mitkute, „Wysokie Obcasy” cytowały jej wypowiedź, która padła w kontekście globalnego ocieplenia oraz dewastacji środowiska naturalnego jako zjawisk wpływających na zmianę świadomości konsumentów. Założycielka Vinted przekonywała: – Nawet ludzie, którzy dziesięć lat temu nie myśleli o zakupach z drugiej ręki, teraz biorą je pod uwagę. Jeśli kupujesz wszystko co nowe i konsumujesz zbyt wiele rzeczy o krótkiej żywotności wiesz, że przyczyniasz się do tych problemów.

Magazyn przytoczył też inne jej słowa: – Interesują mnie kwestie społeczne, zmiany klimatyczne, sztuczna inteligencja, edukacja. Jak będzie wyglądał świat za 20 lat, kiedy moje dzieci dorosną? Jeśli pewnego dnia zapytają mnie: „Mamo, co zrobiłaś, żeby poprawić sytuację naszej Ziemi”, chcę mieć na to odpowiedź.

Bo w szafie były rzeczy, których nie nosi

Żeby nie było tak romantycznie. Vinted nie zrodził się z wielkich idei, lecz z potrzeby chwili i trywialnej obserwacji. W 2016 roku, w rozmowie z Nordic Business Report, Mitkute wspominała: – Przeprowadzałam się z rodzinnego miasta do stolicy na studia. Musiałam przestawić całą szafę i wtedy uświadomiłam sobie, jak wielu rzeczy już nie noszę. W szafie mam mnóstwo rzeczy, ale wciąż nie mam się w co ubrać. I przyszła mi do głowy myśl, że nie mogę być jedyną dziewczyną na świecie w takiej sytuacji. Wygląda na to, że miałam rację.

Potem była studencka parapetówka, która w micie założycielskim firmy zajmuje znaczące miejsce. Podczas imprezy 21-letnia wówczas Mitkute weszła w dłuższą dyskusję z informatykiem Justasem Janauskasem, późniejszym dyrektorem generalnym Vinted. Podzieliła się z nim garścią refleksji. I choć ten był z początku sceptyczny, postanowili spróbować uznając, że najwyżej nie wyjdzie. Ale wyszło.

Pierwsza wersja Vinted powstała w ciągu zaledwie dwóch tygodni, z miejsca odnosząc niespodziewany sukces. Na łamach NBR Mitkute powiedziała, że z każdą godziną przyłączało się coraz więcej użytkowników, bardzo szybko przyszło też zainteresowanie mediów. Wtedy zdała sobie sprawę, że rozpoczęła coś wielkiego.

– Prosty pomysł, służący osobistej wygodzie, nagle ujawnił potencjał przeistoczenia się w globalną misję – to jeszcze jedna z wypowiedzi Litwinki, przytoczona przez „Wysokie Obcasy”.

ubrania na wieszakach i zdjęcia w tlefot. Shanna Camilleri on Unsplash

Gdy zakładała Vinted, w naszej części Europy używane ubrania kojarzyły się z biedą

Opisując historię Mildy Mitkute „Rzeczpospolita” przypomniała, że w 2008 roku świat wyglądał inaczej niż dziś. E-commerce uważano jedynie za dodatek do tradycyjnej sprzedaży stacjonarnej, a istniejące serwisy, takie jak e-Bay, nie ogarniały rynku odzieży używanej. Co ważne, w tej części świata, wciąż pamiętającej czasy ZSRR, ubrania z drugiej ręki kojarzyły się głównie z biedą. Vinted zmieniło ten tok myślenia.

Na początku rozrastający się projekt był traktowany przez twórców nieco hobbystycznie, założyciele marki pracowali w innych miejscach. Potem jednak wszystko rozrosło się do gigantycznych rozmiarów. Firma zaczęła ekspansję poza granice Litwy, wchodząc między innymi do Polski. Jak podaje „Rzeczpospolita”, dziś apka jest dostępna na 21 rynkach i ma 100 milionów zarejestrowanych użytkowników.

Po przejściowych kłopotach, które w 2016 roku skutkowały zmianą modelu biznesowego, Vinted odniosło też wielki sukces finansowy, wchodząc do grupy tzw. jednorożców, a więc start-upów, których wycena rynkowa przekroczyła miliard dolarów.

Sama Mitkute wycofała się po latach z bieżącego zarządzania firmą. Postanowiła skupić się na rodzinie.

Moda zero waste – ubrania skrojone na czas globalnego ocieplenia

Projekt stworzony przez Mildę Mitkute wpisuje się w szereg trendów o globalnym wymiarze. Mówi się, że Vinted to moda zero waste, a więc taka, która minimalizuje ilość generowanych odpadów, wielokrotnie wykorzystuje raz wyprodukowane towary, odpowiedzialna społecznie, przyjazna dla środowiska. Idea ta do pewnego stopnia współgra z nurtem slow fashion, czyli trendem polegającym na racjonalnym ograniczaniu zakupów, nabywaniu rzeczy wyższej jakości, takich, które będą mogły służyć przez lata, a nie przez jeden sezon.

Koncepcje te, jeszcze dekadę temu uznawane za swego rodzaju ciekawostkę, dziś odgrywają coraz większą rolę. Są bowiem odpowiedzią na realne problemy, które generuje branża odzieżowa.

Z danych przedstawionych przez Parlament Europejski wynika, że średnie roczne zużycie tekstyliów przez jednego tylko mieszkańca Unii wymaga wykorzystania 391 kilogramów surowców i 9 litrów wody, a także zajęcia 400 metrów kwadratowych ziemi (na przykład pod uprawę bawełny). Zostawia też ślad węglowy w ilości 270 kilogramów.

W sygnowanym przez PE opracowaniu, które ukazało się w 2024 roku, można też przeczytać, że produkcja tekstyliów (zwłaszcza farbowanie i wykańczanie) odpowiada za około 20 procent globalnego zanieczyszczenia czystej wody. Do tego branża odzieżowa generuje aż 10 procent światowej emisji dwutlenku węgla, a więc więcej niż transport lotniczy i żegluga morska razem wzięte.

Rynek odzieży używanej rośnie w gigantycznym tempie. Wcale nie z braku pieniędzy

Jak podaje portal fashionbiznes.pl, używaną odzież kupuje dziś niemal 70 procent Polaków, z czego aż 83 procent poniżej 25. roku życia. Jednym z głównych motywów sięgania po rzeczy z drugiej ręki jest potrzeba dbałości o środowisko naturalne – na ten aspekt wskazuje aż 54 procent badanych.

To samo źródło przywołuje raport thredUP, z którego wynika, że w ciągu najbliższych pięciu lat rynek second hand będzie rósł 11 razy szybciej niż sprzedaż odzieży fabrycznie nowej. Już w 2026 roku wartość tego segmentu ma sięgnąć 218 miliardów dolarów w skali całego świata. To ponad dwa razy więcej niż pięć lat wcześniej.

share-icon Podziel się artykułem ze znajomymi
Marta Roszkowska
Marta Roszkowska

W naturze odnajduje nie tylko kojące widoki, feerie barw, bogactwo smaków i zapachów, czy dóbr wszelakich, ale przede wszystkim twórcze inspiracje. Skleja słowa i obrazy… pisząc, redagując, fotografując czy projektując. Od ponad 20 lat łączy obszary mediów tradycyjnych z nowymi, klasyczne dziennikarstwo z technologią. Obecnie z ogromną przyjemnością wykorzystuje swoje pasje i doświadczenie w pracy nad rozwojem internetowego wydania magazynu Natura...

Komentarze
chevron-down