redukowanie napięcia jest receptą na depresję klimatyczną - fot. Markus Spiske/unsplash

Lęk ekologiczny: nowe zaburzenie emocjonalne, gorący trend, a może wyraz szczerej troski o stan i przyszłość planety będącej naszym domem? Jedno jest pewne. Negatywne napięcie związane z globalnym ociepleniem i degradacją środowiska przyrodniczego odczuwają dziesiątki milionów ludzi na całym świecie, a problem ten zaczyna stanowić przedmiot dociekań naukowych autorytetów.

Zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie powietrza, gleb i wód, katastrofy naturalne, wycinka lasów tropikalnych, wymieranie dzikich gatunków, utrata biologicznej różnorodności – jeszcze kilkanaście lat temu zagadnienia te nie budziły emocji w wymiarze powszechnym. Ekologia była dziedziną stosunkowo niszową, zarezerwowaną dla osób o jasno sprecyzowanych zainteresowaniach. Ostatnia dekada przyniosła jednak w tej materii gwałtowną zmianę. Co więcej – okazało się, że kwestia ta nie tylko zaczyna odgrywać poważną rolę w świadomości społecznej, ale również oddziałuje na sferę emocjonalną. W 2017 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne opublikowało raport opisujący wpływ zagrożeń ekologicznych na zdrowie psychiczne. Jasno z niego wynikało, że lęk związany z negatywnymi zmianami zachodzącymi w środowisku i atmosferze jest zjawiskiem realnym, towarzyszącym coraz większej rzeszy ludzi i mającym destrukcyjny wpływ na ich mentalną konstrukcję oraz sposób funkcjonowania. Psychologowie zauważają, że problem ten może powodować inne zaburzenia psychiczne lub pogłębiać już istniejące.

Ukute pod koniec ubiegłej dekady pojęcie lęku ekologicznego zrobiło błyskawiczną karierę, znacznie wychodząc poza ramy czysto psychologiczne, a nawet stricte ekologiczne. Do tego stopnia, że cztery lata temu zostało przez amerykański magazyn „Girst” okrzyknięte największym trendem popkultury roku 2019. Troska o otaczające nas zasoby naturalne stała się symbolem postępowego myślenia, a nawet miarą człowieczeństwa, towarzyszące temu obawy wyszły zaś ze sfery tabu. Temat szeroko zaistniał w kulturze masowej, sztuce, publicystyce społecznej, psychologicznej, a nawet politycznej.

Czy lęk ekologiczny jest zaburzeniem?

Zaburzenia nerwicowo-lękowe stanowią rozbudowaną grupę niezwykle zróżnicowanych problemów emocjonalnych. Wspólnym ich mianownikiem jest odczuwanie lęku. Może on być uogólniony, towarzyszący stale i występujący na nieustalonym tle. Może się wiązać z urazami psychicznymi i przebytymi traumami. Może w końcu mieć charakter fobii, której istotę stanowi obawa przed konkretnymi czynnikami, takimi jak sytuacje społeczne, otwarta lub zamknięta przestrzeń, utrata kontroli, śmierć, choroby, samotność, latanie samolotem, kontakt ze zwierzętami lub robakami. Lęk ekologiczny wydaje się wpisywać w ostatnią z wymienionych kategorii, aczkolwiek termin ten nie został jeszcze precyzyjnie zdefiniowany i ulokowany w takich zestawieniach, jak DSM-5 (powszechnie stosowana klasyfikacja zaburzeń Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego) czy ICD10 (klasyfikacja chorób i zaburzeń Światowej Organizacji Zdrowia). Utrudnia to rozpoznanie i ewentualną terapię. Zresztą – co warto podkreślić – naukowcy nie są zgodni w kwestii tego, czy ten akurat rodzaj lęku należy traktować w kategoriach zaburzenia wymagającego tradycyjnego leczenia, czy wręcz przeciwnie. Przykładowo, prof. C. Hickmam, związany z organizacją Climate Psychology Alliance zajmującą się badaniem wpływu zmian klimatycznych na psychikę człowieka przekonywał, iż obawy w tej materii są zdrową i naturalną reakcją na faktycznie występujące zagrożenie. Jednak wielu specjalistów podkreśla, że u niektórych osób reakcja ta może się wiązać z bardzo nieprzyjemnymi doznaniami, to zaś otwiera ścieżkę do wystąpienia dalszych negatywnych skutków, krótko- i długofalowych. Konsekwencją napięcia emocjonalnego mogą być bowiem takie problemy, jak: depresja, lęk uogólniony, zespół stresu pourazowego, zaburzenia kompulsywno-obsesyjne, napady paniki.

Dlaczego właśnie zagrożenie ekologiczne okazuje się tak silnym stresorem? Odpowiedź jest bardzo złożona i nie do końca jeszcze precyzyjna.

Z czego się bierze ekolęk?

Lęk ekologiczny należy osadzić w wielowymiarowym kontekście. Po pierwsze, występujące zagrożenia są bytem realnym. Środowisko jest degradowane, a klimat zmienia się w bardzo niekorzystnym kierunku. Co więcej, część zmian jest już widoczna gołym okiem, o innych zaś specjaliści mówią w bardzo obrazowy, konkretny sposób. Istnienie tej kwestii w sferze mediów tradycyjnych i społecznościowych, a także w popkulturze, ma walor nie tylko informacyjny, ale też psychologiczny. Trudno jest bowiem jednoznacznie oddzielić indywidualne odczucia i spostrzeżenia od interpretacji narzucanych czy sugerowanych w przekazach publicznych, do których dostęp ma większość ludzi na świecie, a których ton jest alarmujący, wręcz katastroficzny. Mówi się wszak nawet o czekającej nas zagładzie, co musi oddziaływać na sferę mentalną. Warto w tym miejscu wspomnieć o typowych mechanizmach psychologicznych. Człowiek w sytuacji niepewności, niewiedzy i zagrożenia odwołuje się do autorytetów. Te zaś nie mają dobrych wiadomości. Jedynie złe.

Ogromne znaczenie mają też zmiany pokoleniowe. Jak bowiem zauważają specjaliści, lęk klimatyczny jest domeną ludzi młodych, zaliczanych do generacji Z. To pokolenie wychowane w czasach, gdy kryzys ekologiczny i klimatyczny znajduje się w epicentrum zainteresowania, czerpiących z takich wzorców osobowych, jak Greta Thunberg, obserwujących poczynania Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. To też pokolenie, które z pozoru bardzo indywidualistyczne, w rzeczywistości z chęcią angażuje się w rozmaite inicjatywy społeczne, w tym także o charakterze ekologicznym. Istotne czynniki sprawcze występują również w sferze konsumpcyjnej i to na wielu poziomach. Warto zwrócić uwagę na politykę licznych koncernów wytwarzających rozmaite dobra. Z jednej strony odpowiadając na zapotrzebowanie młodej klienteli, z drugiej kształtując jej preferencje, firmy w coraz większym zakresie mówią o odpowiedzialnej i zrównoważonej produkcji, mającej na celu ochronę naturalnych zasobów i ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Interesujących refleksji dostarczają także najświeższe analizy dotyczące wegetarianizmu i weganizmu. Odchodzenie od produktów zwierzęcych jest współcześnie bardzo silnym trendem. I o ile jeszcze kilka lat temu większość osób tłumaczyła to względami etycznymi lub zdrowotnymi, o tyle dziś coraz częściej wysuwane są argumenty natury ekologicznej (emisja gigantycznych ilości metanu przez pasące się krowy, wyrąb lasów pod pastwiska i pola do uprawy pasz).

Kryzys klimatyczny będzie się pogłębiać?

W ten właśnie sposób ekologia w ciągu kilku zaledwie lat stała się jednym z centralnych punktów życia dla milionów osób, a pojawiające się na tym gruncie zagrożenia stanowią źródło silnego napięcia. Tak jak w czasie wojen czy wielkich katastrof, dochodzi do integracji wydarzeń zewnętrznych ze sferą psychiczną. W dającej się przewidzieć perspektywie czasowej kryzys ekologiczny i klimatyczny będzie się pogłębiać, a ilość negatywnych informacji i złowieszczych prognoz zwiększać się, czemu towarzyszyć będzie rosnąca wrażliwość i świadomość społeczna. Można więc podejrzewać, że ekolęk stanie się w najbliższych latach jednym z częściej omawianych problemów na psychologicznych kozetkach. Przyglądający się tej kwestii specjaliści mówią, że kluczowe w terapii może się okazać nie tylko redukowanie napięcia, ale też odpowiednie jego ukierunkowanie, tak by zamiast działać obezwładniająco, stanowiło motor do realnego działania na rzecz otaczającego świata.

share-icon Podziel się artykułem ze znajomymi
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka

Dziennikarz, autor tysięcy publikacji o tematyce ekonomicznej, politycznej, społecznej oraz medycznej. Przez 15 lat związany z "Dziennikiem Łódzkim" i "Polska TheTimes". Z wykształcenia socjolog stosunków politycznych, absolwent Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego. Po godzinach fotografuje, projektuje, maluje, tworzy muzykę...

Komentarze
chevron-down