Wieść o tym, że Leonardo Di Caprio rzadko się kąpie, by w ten sposób oszczędzać wodę i żyć w zgodzie z naturą, obiegła portale i wydawnictwa nie tylko plotkarskie już 10 lat temu. Przy okazji świat poznał ogrom działań, które aktor podejmuje na rzecz klimatu i przyrody. Wówczas nie było to jeszcze standardem. Dziś, ledwie dekadę później, bycie eko to w celebryckim świecie absolutny mainstream.
Segregacja śmieci, kompostowanie odpadów, oszczędzanie wody, gaszenie świateł, uprawa warzyw w przydomowym ogródku. I oczywiście rezygnacja z produktów pochodzenia zwierzęcego – na talerzu, na półce z kosmetykami, w garderobie. Ma być roślinnie, naturalnie, etycznie. Fanaberia? Nie, współczesny standard, przynajmniej wśród gwiazd filmu, muzyki czy mody, które tym jeszcze różnią się od zwykłych śmiertelników, że dysponują ogromną mocą przekazu. I chętnie z tego korzystają, angażując się w dziesiątki kampanii społecznych, wspierając organizacje takie jak Greenpeace czy WWF, publicznie adoptując pszczoły, zbierając fundusze na ochronę lasów tropikalnych i ginących gatunków. Niektórzy nawet piszą książki, jak Marcin Dorociński („Na ratunek"). Aktor znany jest z zaangażowania w różnego typu projekty proekologiczne, sam też stara się żyć tak, by w jak najmniejszym stopniu szkodzić naturze, przekonując do tego samego innych. Przestał jeść mięso, cieszy się, że z planów filmowych znikają plastikowe, jednorazowe sztućce i talerze. W jednym z wywiadów mówił, że we współczesnych czasach segregacja śmieci stała się obywatelskim obowiązkiem.
Kosmetyki tylko naturalne
Bez silnych detergentów, bez sztucznych barwników i konserwantów, wytworzone ze składników roślinnych, nietestowane na zwierzętach – dla światowych i rodzimych celebrytów niezwykle istotne jest to, czym się myją, pielęgnują, malują. Do stosowania naturalnych, wegańskich kosmetyków przyznaje się rzesza gwiazd. To już swego rodzaju codzienność, a prezentowanie wartości odmiennych mogłoby w tym środowisku spotkać się z niezrozumieniem czy wręcz ostracyzmem. O krok dalej idą znani, którzy własne upodobania monetyzują, tworząc własne marki odwołujące się do idei eko, bio, wege, zrównoważonego rozwoju, etycznej produkcji etc. Oczywiście nie bez związku z szybko zmieniającym się zapotrzebowaniem rynkowym. Przykładowo, linię wegańskich produktów do makijażu wypuściła na rynek znana aktorka młodego pokolenia Julia Wieniawa (aczkolwiek, jak donosiły serwisy branżowe, celebrytka niedawno wycofała się z przedsięwzięcia). Swoim nazwiskiem markę naturalnych kosmetyków sygnuje Katarzyna Cichopek czy Kinga Rusin, twarz wegańskim produktom dała również m.in. Weronika Rosati.
Bez mydła, proszku, dezodorantu
Ci, którzy idą o krok dalej, stawiają na działania, które jeszcze do niedawna w powszechnym odbiorze postrzegane były w kategoriach zaniedbań higienicznych. Dziś już niekoniecznie. O tym, że można żyć bez codziennych kąpieli przekonywali niedawno Mila Kunis i Ashton Kutcher, a także Jake Gyllenhaal, wcześniej zaś wspomniany Di Caprio. Doskonale wpisuje się to w nurty zero i less waste, w myśl których należy zużywać tylko tyle produktów i surowców, ile jest naprawdę niezbędne, nie mówiąc o aspektach czysto kosmetycznych i dermatologicznych. Brad Pitt znany jest ze swojej niechęci do mydeł i szamponów, które według niego mają być toksyczne (zamiast nich ma wybierać tradycyjne, naturalne mikstury). Wiele gwiazd, takich jak Matthew McConaughey czy Cameron Diaz, przyznaje, że nie używa dezodorantów. Aktorka nie ma też problemu z tym, by włożyć na siebie to samo ubranie kilka razy z rzędu, bez prania. Co też nie jest niczym odosobnionym. Między innymi ze względów ekologicznych znany tancerz i choreograf Michał Piróg swojej ulubionej kurtki nie pierze, lecz… mrozi ją.
Skóra wegańska na topie
Nie tylko w branży kosmetycznej, ale też w wielu innych celebryci patronują licznym przedsięwzięciom biznesowym, których głównym wyznacznikiem ma być zrównoważone podejście, korzystanie z materiałów w pełni ekologicznych, wytwarzanych z poszanowaniem praw człowieka oraz dobrostanu zwierząt. Dobrym przykładem jest znana projektantka Stella McCartney, córka legendarnego basisty The Beatles. Stworzona przez nią marka modowa od początku istnienia opiera się na rezygnacji z prawdziwych skór i futer, jej specjaliści włączają się zaś w projekty badawcze nad innowacyjnymi materiałami, takimi jak wegański jedwab (ten prawdziwy powstaje przy udziale jedwabników, czyli wytwarzających włókna motyli nocnych). Ostatnio McCartney, wspólnie ze światowym potentatem, jakim jest Adidas oraz firmą Kering, która jest właścicielem marki Gucci, zainwestowała w opracowanie wegańskiej skóry. Ma ona być produkowana z grzybni, stanowiąc wyrób zaawansowany biotechnologicznie, wysokojakościowy, a jednocześnie nieróżniący się jakościowo i użytkowo od prawdziwej skóry.
Siła filmowego obrazu
Aktorzy i muzycy angażują się też w przedsięwzięcia o dużej „skali rażenia”. Są stałymi gośćmi światowych konwencji klimatycznych, rozmawiają z przywódcami świata o problemach emisyjności gospodarki, wycinki połaci leśnych czy innej zgubnej działalności człowieka. W publicznym dyskursie wykorzystują też dobrze sobie znane środki wyrazu artystycznego. Przykładowo, Leonardo Di Caprio został producentem wykonawczym oraz propagatorem głośnego filmu Cowspiracy: The Substainability Secret. Obraz ten stanowi swego rodzaju akt oskarżenia wobec hodowców i producentów z branży mięsnej oraz mleczarskiej, obarczając ich winą o znaczące przyczynianie się do powstawania efektu cieplarnianego. Film, choć przez niektórych krytykowany także od strony merytorycznej, w sugestywny sposób pokazuje, jak ogromna emisja szkodliwych gazów do atmosfery wiąże się z hodowlą zwierząt i wszelkimi procesami jej towarzyszącymi.
Hipoekocelebryci?
Jednocześnie jednak wielu celebrytów, znanych ze swojej działalności na rzecz klimatu i środowiska, oskarżanych jest o hipokryzję zarówno przez ekologów, jak i przez konserwatywnych sceptyków negujących globalne ocieplenie. Bo czy można instruować innych w kwestii segregowania śmieci, spożywania ekologicznej żywności czy korzystania z paliwożernych samochodów, gdy samemu zostawia się potężny ślad węglowy? Pojęcie to, dotyczące emisji dwutlenku węgla, z lubością wykorzystywane jest w kontekście podróży prywatnymi samolotami, nawet na krótkich dystansach i w pojedynkę, a także korzystania z floty aut bynajmniej nie eko. Wyłapywane są wszelkie tego typu sytuacje, a z zarzutami musiał się zmagać sam Di Caprio, a także inni znani ekologowie wśród celebrytów, tacy jak Sting czy Havier Bardem. Hipokryzję i czysto merkantylne motywacje zarzuca się też gwiazdom promującym swoje własne, ekologiczne marki. Faktem bowiem jest, że hasła zrównoważonego rozwoju i troski o klimat trafiają na podatny grunt i mają duży potencjał komercyjny – innymi słowy: można na nich dobrze zarabiać i niekiedy trudno odróżnić, jakie faktycznie motywacje stoją za poszczególnymi przedsięwzięciami. Co nie przeczy temu, że każde z nich może choć częściowo przysłużyć się naturze.