Pora zadbać o dłonie w naturalnym stylu. Na paznokciach możemy zobaczyć żywe kwiaty, manicure zrobimy z gazety, a rybki usuną martwy naskórek. Do tego biologiczna pielęgnacja i wegańskie lakiery do malowania.
„Żyjący manicure” to pomysł australijskiej artystki Roz Borg. Udowadnia ona, że sukulenty na paznokciach potrafią zrobić niebywałe wrażenie. Rośliny są przyklejone do tipsa kwiatowym klejem. Sukulenty są wyjątkowe. Oczyszczają powietrze i nie wymagają częstego nawadniania. A przyklejone do paznokci – nadal żyją. Mają oryginalne kształty i ciekawe kolory. Można z nich tworzyć bardzo różnorodne kompozycje. Wykonanie manicure z sukulentów nie zajmuje dużo czasu – trwa około godziny.
Roz Borg do tej pory wykonywała z sukulentów biżuterię. To jej nie wystarczało. Postanowiła pójść o krok dalej. Najpierw szukała w internecie informacji o manicure z żywych roślin, ale nic nie znalazła. Sama więc go wymyśliła. Taki manicure jest ekologiczny. Kwiatowy klej, którym mocuje się sukulenty do tipsa, pomaga im dalej rosnąć. W ten sposób można wyhodować na paznokciach przepiękny ogród. Paznokcie wyglądają jak rzeźba 3D.
Manicure z gazety
Sztuką jest też manicure z gazety. Na paznokciach możemy odcisnąć zarówno napis, jak i obrazek. Nie jest to wcale skomplikowane. Do manicure potrzebujemy lakieru, wybranych wycinków z gazet i małego naczynia. Paznokcie najpierw malujemy. Po wyschnięciu moczymy je w naczyniu przez około pół minuty. Następnie odciskamy na płytce gazetę z tekstem lub grafiką. Gdy na każdym paznokciu będzie już odbity druk albo obrazek, malujemy bezbarwnym lakierem. Efekt jest oszałamiający.
Żeby być w zgodzie z naturą, warto zwrócić szczególną uwagę także na skład lakieru. Najlepiej jeśli wybierzemy ekologiczny kosmetyk. W drogeriach jest już coraz więcej produktów ze składnikami pochodzenia naturalnego. Dzięki temu nasze paznokcie wyglądają świetnie, a my dbamy o środowisko. Coraz częściej surowce użyte w lakierach pochodzą z biomasy roślinnej: z trzciny cukrowej, pszenicy, manioku i kukurydzy.
Dziś paznokcie nie tylko mają dobrze wyglądać. Odzwierciedlają one także nasze upodobania i filozofię życiową. Jeśli dbamy o naturę, sięgamy po wegańskie lakiery do paznokci. To nasz świadomy wybór. Lakiery wegańskie to produkty, które nie zawierają w swoim składzie substancji pochodzenia zwierzęcego oraz nie są testowane na zwierzętach. Podczas produkcji wegańskich kosmetyków nie są również wykorzystywane żadne składniki odzwierzęce. Chodzi tu m.in. o mleko i pyłek pszczeli. Wegańskie lakiery są bezpieczne zarówno dla wrażliwej, skłonnej do podrażnień skóry, jak i środowiska. Warto podkreślić, że powstaje coraz więcej salonów wyspecjalizowanych właśnie w wegańskim manicure.
Szklany pilnik i krem bez ftalanów
W zgodzie z naturą pozostaje także manicure biologiczny. To powrót do początków pielęgnacji paznokci. Zamiast elektrycznych i metalowych pilników stosuje się szklane, drewniane i bambusowe narzędzia. Wszystkie procedury mają być jak najmniej inwazyjne. Trzeba do minimum ograniczyć ryzyko uszkodzenia płytki paznokcia i skóry oraz wyeliminować szkodliwe substancje. Wśród kosmetyków wykorzystywanych do manicure biologicznego wybiera się te pochodzenia naturalnego. Coraz więcej firm oferuje kremy i odżywki pozbawione parabenów, syntetycznych barwników i zapachów, ftalanów, siarczanów oraz olejów mineralnych.
Manicure biologiczny to przede wszystkim wsparcie zdrowia skóry i płytki paznokcia. To wydobycie naturalnego piękna dłoni. Nie chodzi tu o drastyczne zmiany wyglądu.
Rybi peeling - co to takiego
Naturalnym sposobem na pielęgnację jest również fish manicure i fish pedicure. Jednak budzi on wiele kontrowersji. Jest to zabieg, podczas którego martwy naskórek usuwany jest przez rybki pływające w akwarium. Wykonuje się go zarówno w gabinetach kosmetycznych, jak i salonach urody. Zabieg daje efekt podobny do peelingu. Można go stosować nie tylko na dłonie i stopy, ale także inne części ciała. Wtedy nazywany jest fish spa.
Gatunek rybek wykorzystywanych podczas zabiegu to garra rufa, po polsku to brzana ssąca. Rybki są brunatnopomarańczowe. Mają do 14 cm długości. Ich pyszczki są bezzębne. Gatunek pochodzi z ciepłych wód Bliskiego Wschodu. W naturze brzany spotkamy w Jordanii, Syrii i Turcji. Są tu nazywane rybkami szczęścia. Ich lecznicze zdolności przedstawił w 1843 roku biolog Johann Jakob Heckel. Odkrył on, że w naturze rybki również żywią się martwym naskórkiem, np. ludzi wchodzących do wody. Garra rufa zaczęły być nazywane Doctor Fish.
Rybi peeling pod lupą obrońców zwierząt
Według zwolenników brzany ssącej, rybi peeling poprawia krążenie i całkowicie usuwa martwy naskórek. Garra rufa ma także wydzielać enzym dithranol, który odpowiada za zmiękczenie skóry i ochronę przed powrotem schorzeń skórnych. Rybi peeling bije rekordy popularności w Stanach Zjednoczonych, Turcji, Tajlandii, Hiszpanii, Niemczech, Szwajcarii oraz w Czechach. Natomiast, według amerykańskiej Agencji Ochrony Zdrowia, garra rufa może przenosić bardzo groźne wirusy, m.in. HIV, zapalenie wątroby typu C czy HPV.
Gabinety kosmetyczne i salony urody, które oferują zabiegi z rybkami przekonują, że dbają o regularne i należyte odkażanie wanien, w których fish manicure czy pedicure jest przeprowadzany. Zapewniają również o szczególnej ochronie samych rybek. Jednak trzeba zaznaczyć, że infekcje mogą się przenosić od jednej klientki do drugiej.
Brytyjski Fish Health Inspectorate przedstawił przypadek, kiedy do angielskich gabinetów fish pedicure trafiły ryby z Indonezji. Część z nich miała pyszczki we krwi i wyłupiaste oczka. To wskazywało na ich infekcje. Na pewno nie nadawały się do żadnych zabiegów. Zwolennikiem rybich peelingów nie jest również polski sanepid. O usunięcie fish manicure i pedicure z ofert salonów kosmetycznych walczą obrońcy zwierząt.