Olej palmowy. Pożądany i złowrogi jednocześnie. O jego wpływie na zdrowie człowieka, głównie negatywnym, mówi się od lat. O tym, jak destrukcyjnie jego produkcja wpływa na środowisko naturalne – od niedawna i nie tak głośno. Aby było głośniej, koalicja Palm Oil Watch International ogłosiła 1 lutego Międzynarodowym Dniem bez Oleju Palmowego.
Olej palmowy jest najczęściej wykorzystywany ze wszystkich tłuszczów – znajduje zastosowanie w przemyśle spożywczym, ale też kosmetycznym i energetycznym. Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej podaje, że wyciąg z palmy olejowej stanowi aż 40 procent ogólnoświatowej produkcji tłuszczów roślinnych, co ma związek przede wszystkim z ogromną wydajnością. Z jednego hektara można bowiem wytworzyć aż 3,8 tony oleju rocznie. Dla porównania, tej samej wielkości plantacja rzepaku lub słonecznika daje plon 4-5 razy mniejszy, na poziomie 0,7-0,8 tony. W związku z tym olej palmowy jest też znacznie tańszy, niż wiele innych tego typu tłuszczów, co zachęca producentów żywności do jego masowego używania.
Olej palmowy pozyskiwany jest z olejowca gwinejskiego, zwanego też palmą oleistą (łac.: Elaeis guineensis). Dostępny jest w dwóch postaciach, różniących się między sobą sposobem wytwarzania, składem oraz właściwościami chemicznymi:
- olej z ziaren palmy (palm kernel oil), przypominający kokosowy, o żółtawej barwie,
- olej z miąższu (palm oil), pierwotnie pomarańczowoczerwony, po rafinacji zaś niemal biały.
W przemyśle spożywczym (i nie tylko) używany jest przede wszystkim ten drugi. Znajduje się w składzie ogromnej liczby produktów, takich jak margaryny, tłuszcze do smażenia, majonez, sosy, słodycze, lody, ciasta, chipsy, frytki, zupy instant, mleko w proszku, żywność dla niemowląt. Służy też do produkcji wielu kosmetyków (w tym mydeł, szamponów, kremów i pianek do golenia), a także pasz dla zwierząt, smarów i paliw roślinnych.
Wpływ oleju palmowego na zdrowie człowieka
Wpływ oleju palmowego na zdrowie człowieka od lat jest przedmiotem dociekań naukowców. Choć tłuszcz ten generalnie ma złą opinię, rezultaty prac specjalistów bynajmniej nie są jednoznacznie negatywne; istnieje w tej materii wiele odcieni szarości. O czym warto wiedzieć?
Wedle powszechnie akceptowanych zasad zdrowego żywienia, tłuszcze dzielą się na te, które są zdrowe i pożyteczne oraz te, których spożycie jest szkodliwe. Do pierwszej grupy należą tak zwane niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), takie jak kwas oleinowy, a także kwasy omega-3 i omega-6. Na drugim biegunie lokują się nasycone kwasy tłuszczowe (SFA, saturated fatty acid) oraz trans.
Rośliny w większości są źródłem przede wszystkim NNKT. Wyjątek stanowią tłuszcze: kokosowy oraz palmowy właśnie. Z danych przytaczanych przez Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej wynika, że pierwszy z nich zawiera aż 90 procent tłuszczów nasyconych, drugi zaś 50 procent. Dla porównania, w oleju rzepakowym, który jest uznawany za zdrowy, ich zawartość to zaledwie 7 procent. Tak duża ilość SFA może mieć szkodliwy wpływ na zdrowie człowieka, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę, na jaką jest stosowany i spożywany olej palmowy. W tym kontekście wspomina się między innymi o negatywnym oddziaływaniu kwasu palmitynowego, będącego jednym z głównych składników, który może przyczyniać się do pogorszenia parametrów cholesterolu, w tym obniżenia stężenia dobrej frakcji HDL i zwiększenia złej LDL. Dalszą tego konsekwencją jest rozwój miażdżycy i chorób układu krążenia, a także otyłości. Finalnym zaś efektem jest zwiększone prawdopodobieństwo zawału lub udaru. Na fakt ten zwraca uwagę między innymi Światowa Organizacja Zdrowia. Aczkolwiek nie wszystkie źródła zgadzają się z tą tezą, są też w przestrzeni naukowej twierdzenia, że mimo wysokiej zawartości tłuszczów nasyconych, produkt ten wcale nie wpływa na pogorszenie profilu lipidowego i nie stwarza zwiększonego ryzyka schorzeń naczyniowo-sercowych.
Skąd takie rozbieżności? Diabeł może tkwić w szczegółach. Wiele w tej materii zależy od stopnia przetworzenia. W praktyce bardzo często olej palmowy jest utwardzany. Nabiera wówczas stałej konsystencji zbliżonej do masła, jest bardziej stabilny, wolniej się utlenia, ma większą odporność na wysoką temperaturę. To, co jest korzystne dla producentów żywności, okazuje się jednak bardzo niebezpieczne dla konsumentów. Po utwardzeniu olej palmowy staje się bogatym źródłem tłuszczów typu trans, które wprawdzie są nienasycone, ale uchodzą za bardzo niebezpieczne dla człowieka. Wiadomo, że pogarszają one istotnie profil lipidowy, co w szybkim tempie prowadzi do miażdżycy i wszelkich jej dalszych konsekwencji w obrębie układu sercowo-naczyniowego. Ale nie tylko. Konsekwencją spożycia tego typu substancji jest też zmniejszenie wrażliwości komórek organizmu na hormon insuliny. To zaś otwiera drogę do rozwoju cukrzycy typu 2.
Należy też dodać, że procesy obróbki oleju palmowego przyczyniają się do utraty cennych składników o charakterze wybitnie prozdrowotnym. Surowy produkt jest bowiem bogatym źródłem takich substancji, jak karotenoidy (w tym retinol, którego zawartość jest kilkanaście razy większa niż w marchwi), witaminy E i K, koenzym Q, sterole. Wiele z nich wykazuje silne działanie antyoksydacyjne, polegające na zwalczaniu wolnych rodników (reaktywnych form tlenu), odpowiedzialnych za starzenie się organizmu oraz procesy nowotworowe. Teoretycznie więc spożycie oleju palmowego może być nawet korzystne dla zdrowia pod warunkiem, że jest on przyjmowany w małej ilości i maksymalnie naturalnej postaci, niepoddanej utwardzaniu. W praktyce, ze względu na masową skalę jego zastosowania w produktach spożywczych i relatywnie niską świadomość konsumencką, wiele osób spożywa olej palmowy w nadmiarze i w formie, która jest daleka od zaleceń lekarzy, naukowców i dietetyków.
Olej palmowy a kwestia lasów tropikalnych
Problemem, na który zwraca się coraz baczniejszą uwagę, jest sposób pozyskiwania oleju palmowego, jakże destrukcyjny dla środowiska naturalnego. Organizacja WWF podaje, że roczna światowa produkcja tego wyrobu to aż 66 milionów ton. Z tego 85 procent pochodzi z upraw w Indonezji i Malezji. Oprócz tego surowiec ten pozyskiwany jest też na znaczną skalę w Tajlandii, Kolumbii, Ekwadorze i Nigerii.
Zakładanie plantacji palm oleistych jest główną przyczyną wycinki lasów w Azji Południowo-Wschodniej. Mimo wysokiej wydajności z hektara, skala wykorzystania tego oleju na całym świecie jest tak duża, że niezbędne jest nieustanne pozyskiwanie nowych areałów pod uprawy. Według Palm Oil Watch International (POWI), jeszcze w 1984 roku plantacje zajmowały łącznie 1,5 tys. kilometrów kwadratowych, a dziś jest to już 150 tysięcy. Aby lepiej zobrazować skalę zjawiska można dodać, że to obszar odpowiadający połowie powierzchni całej Polski. I wydaje się, że problem będzie narastać, produkcja olejów roślinnych jest bowiem najbardziej dynamicznie rozwijającą się gałęzią rolnictwa w skali całego globu.
Co najważniejsze, około 50 procent upraw zajmuje tereny, na których wcześniej znajdowały się niezwykle cenne tropikalne lasy deszczowe. Efekty tego są niezwykle złożone. Jednym z nich jest zwiększone zanieczyszczenie powietrza. Jeden hektar lasu deszczowego pochłania bowiem dziesięć razy więcej dwutlenku węgla, niż taki sam obszar zalesiony palmą oleistą. Gazy cieplarniane powstają też w czasie wypalania lasów oraz torfowisk, co więcej – tereny te, z racji wysuszenia, są znacznie bardziej podatne na pożary, co powoduje kolejne skażenia. Palm Oil Watch International powołuje się na przeprowadzone w 2007 roku badania naukowców z Leicester University, z których wynika, że produkcja tylko 1 tony oleju palmowego przekłada się na emisję do atmosfery od 15 do 70 ton dwutlenku węgla.
Konsekwencją wycinki i wypalania lasów tropikalnych jest też oczywiście utrata bioróżnorodności i likwidacja unikatowych ekosystemów roślinno-zwierzęcych, niespotykanych nigdzie indziej na świecie. Wśród gatunków zagrożonych z tego powodu wymieniane są między innymi: tygrys sumatrzański, pantera mglista, kotek cętkowany i kusy, nosorożec sumatrzański i słoń z Borneo. Przede wszystkim jednak mówi się o orangutanach, a więc małpach blisko spokrewnionych z człowiekiem. Z szacunków przywoływanych przez POWI wynika, że uprawa palmy olejowej każdego roku przyczynia się do śmierci około 5 tysięcy osobników. W praktyce przekłada się to na zmniejszenie populacji orangutanów na Borneo o 50 procent w ciągu ostatnich 60 lat, a na Sumatrze – o 80 procent w perspektywie 75 lat. Ekolodzy podkreślają, że zwierzęta te giną nie tylko na skutek utraty naturalnych warunków bytowania, ale też okrutnych praktyk pracowników plantacji (bicie deskami i metalowymi prętami, podpalanie, grzebanie żywcem).
Międzynarodowy Dzień bez Oleju Palmowego
Organizacje ekologiczne zwracają też uwagę na skutki społeczne. Plantacje często bowiem zakładane są bez poszanowania praw własności lokalnej ludności, przy licznych nadużyciach ze strony aparatu urzędniczego i brutalnym wsparciu wojska. Według POWI notowane są przypadki terroru, tortur, nielegalnych aresztowań, a nawet zabójstw.
Aby zwrócić uwagę na tego typu skutki masowej produkcji, Palm Oil Watch International zaproponowała, by 1 lutego każdego roku był Międzynarodowym Dniem bez Oleju Palmowego. Należy podkreślić, że organizacje z całego świata, wchodzące w skład tej koalicji, na co dzień wzywają do zmniejszenia spożycia olejów w ogóle, a w palmowego w szczególności, postulując zastępowanie go olejem rzepakowym czy oliwą z oliwek.
Co ciekawe, znana organizacja WWF ogłosiła, że Dnia bez Oleju Palmowego nie będzie świętować, nie przychyla się też do postulatu bojkotowania tego produktu. W oficjalnym stanowisku ekolodzy podkreślają, że zamiana jednego oleju na inny nie rozwiąże problemów, a jedynie doprowadzi do ich relokacji w inne rejony świata, powodując w kolejnych miejscach wzrost emisji gazów cieplarnianych, potęgując zagrożenie dla następnych gatunków zwierząt i roślin. Przykładowo, zwiększenie produkcji oleju sojowego doprowadziłoby do katastrofalnych skutków w Amazonii, która i tak cierpi już dziś na skutek intensywnej wycinki lasów tropikalnych.
Zdaniem WWF lepszym rozwiązaniem jest ucywilizowanie procesów produkcji, w tym położenie akcentu na certyfikację oleju palmowego pochodzącego ze zrównoważonych źródeł. Należy też dążyć do generalnego obniżenia konsumpcji wszystkich olejów, zarówno roślinnych, jak i zwierzęcych. Wbrew pozorom nie wymaga to od konsumentów wielkich wyrzeczeń. Wystarczy wyeliminować z diety to, co i tak uchodzi za szkodliwe, a więc produkty wysokoprzetworzone, przekąski, słodycze, mrożonki, zastępując wyroby gotowe świeżymi. W globalnej perspektywie może się to okazać działaniem niezwykle korzystnym i dla zdrowia człowieka, i dla kondycji planety.