Musimy z szacunkiem patrzeć na polską szkołę, na nauczycieli, doceniać ich pracę i zaangażowanie. Edukacja jest jednym z najważniejszych elementów naszego życia. Nie powinniśmy jedynie uczyć dzieci i młodzieży, musimy przygotować ich do samodzielnego myślenia, uczenia się, aby budowali kreatywnie nowoczesny świat – mówi Jakub Tylman, nieprzeciętny pedagog i twórca nowoczesnych projektów edukacyjnych, autor książek dla dzieci, inicjator ogólnopolskiej kampanii społecznej „Szkoły bez zadań domowych".
Za Tobą niezwykle intensywny czas – zostałeś zwycięzcą Radiowej Czwórki NIEPRZECIĘTNI 2022, laureatem nagrody im. I. Sendlerowej „Za naprawianie świata”, laureatem nagrody „Głosu Wielkopolskiego" w plebiscycie „Nauczyciel na Medal”, zwycięzca plebiscytu „Osobowość Roku 2019" w województwie wielkopolskim oraz byłeś nominowany do Nagrody im. Janusza Korczaka. Jesteś zaskoczony takim nagromadzeniem wyróżnień?
Tak, miniony rok był dla mnie niezwykle intensywny, ale też bardzo miły i zaskakujący. Nagle zostały docenione działania, które prowadzę już od 10 lat. Konsekwentnie przez ten czas zabiegam o to, by szkoła kojarzyła się z przyjemnym miejscem, do którego chce się chodzić. Kiedy zaczynałem, słyszałem głosy, że publiczna szkoła nie jest gotowa na takie zmiany. Ja jednak cały czas powtarzam i udowadniam, że szkoła może i musi być przyjacielem dziecka. Tak jak chętnie wraca ono do domu, tak powinno chętnie chodzić do szkoły. Cały czas staram się, żeby w szkole spotykały uczniów i uczennice wspaniałe przygody, aby w końcu nauczyciele zaczęli traktować dzieci i młodzież jak równych sobie partnerów. Życie mnie nauczyło, że bardzo wiele można nauczyć się od dzieci, dużo więcej uczymy się od nich, niż na kursach.
Czego nauczyłeś się od swoich uczniów? Jaką najcenniejszą lekcję odebrałeś w kontakcie z nimi?
Nauczyłem się, żeby nigdy nie mówić „nie”, nigdy się nie poddawać, że wszystko da się zrobić, jeśli tylko będziemy bardzo chcieli. Moi uczniowie są przykładem na to, że jestem dziś orędownikiem stwierdzenia „niemożliwe nie istnieje”. Pokonaliśmy wszystkie z możliwych przeszkód, aby zrealizować to, co sobie zaplanowaliśmy. Trzeba dodać, że nie było to proste, bo bariery pojawiały się już na początku mojej pracy. Kiedy pracowałem w przedszkolu, zaplanowałem, że będę z czteroletnimi dziećmi robił tort. Usłyszałem wtedy: „Jak to jest możliwe, ty możesz jedynie z nimi zjeść tort”. Uparłem się jednak i tłumaczyłem wszystkim dookoła, że zamiast opowiadać o tym, jak piec ciasta, to wolę to zrobić z dziećmi. I udało mi się. Tam zacząłem odmieniać świat przedszkolny, nagrywać z dziećmi płyty, pisać z nimi książki, robić audiobooki. Wtedy przekonałem się, że to nauczanie przez doświadczenie jest kluczowym elementem edukacji. To, co pokażemy uczniowi, będzie w stanie lepiej zapamiętać i potem wprowadzić w życie. Tymczasem to, o czym opowiadamy często ulatuje, zwłaszcza we współczesnym, pełnym wielu bodźców świecie. Dlatego jestem orędownikiem tego, żeby lekcje zamieniać w praktyczne działania i uczyć prawdziwego życia. I powiem nieskromnie, że to mi się udaje. Spotykam się z ogromną życzliwością i otwartością, uczniowie nie chcą już żyć w utartych schematach – uczestniczyć w sztampowej edukacji: lekcjach, zadaniach domowych, przepisywaniu podręcznika. Nie chcą szkoły, jaką pamiętamy z dzieciństwa.
Walczysz z tym systemem w ich imieniu – od lat propagujesz między innymi zniesienie zadań domowych. To były też Twoje szkolne traumy?
Pamiętam, jak zadania domowe rujnowały moje życie, kiedy byłem uczniem. Chciałem rozwijać swoje pasje, a nie miałem na to czasu. Przychodziłem do domu i rodzice mówili – „nigdzie nie pójdziesz, najpierw zrób zadanie domowe”. Dziś uczniowie mają do zrobienia jeszcze więcej prac domowych. Od czterech lat pracuję nad tym tematem i wiem, jaka to jest kula u nogi nie tylko uczniów, ale całych polskich rodzin. Ta frustracja, która wiąże się z zadaniami przekłada się na nerwowe sytuacje w rodzinach. Kiedy dziecko nie chce prac robić, rodzice go do tego zmuszają, rodzą się niepotrzebne negatywne emocje. Tymczasem wiele badań pokazuje, że nie będziemy mieli „głupszych” dzieci, jeśli nie będziemy im tych prac zadawać do domu. Ten system trzeba przemodelować, można zrezygnować z zadawania codziennych prac, zadawać prace z długim terminem realizacji. W naszej szkole uczeń ma trzy tygodnie na wykonanie pewnych zadań. Może sam zdecydować, czy ocena, którą otrzyma będzie wpisana do dziennika, czy nie. Jeśli zrezygnujemy z tych zadań domowych w tradycyjnym rozumieniu, to zmienimy polską szkołę nie do poznania, zmienimy nastroje, które tam panują. Uczniowie i uczennice przestaną tam chodzić z poczuciem strachu, lęku przed jedynkami za brak zadania. Proponuję, żeby czas poświęcany na sprawdzanie prac domowych nauczyciel wykorzystał na wspólne rozwiązanie tych zadań przy tablicy w całej klasie. Efekt edukacyjny będzie lepszy niż mechaniczne odpisywanie od kolegi czy szukanie rozwiązań w internecie. Na świecie jest wiele szkół, które zrezygnowały z zadań, na przykład Finlandia, gdzie do szóstej klasy szkoły podstawowej nauczyciele w ogóle nie zadają uczniom prac domowych. Zobaczyłem, że można inaczej i postanowiłem zawalczyć o to w naszych szkołach. Zaprosiłem do współpracy wielu artystów, którzy opowiadali o swoich przeżyciach szkolnych i stali się ambasadorami tej sprawy. Uświadamiali, że prace domowe nie służą podniesieniu efektywności edukacji, a tylko zabierają przestrzeń na to, żeby dziecko mogło realizować swoje pasje i spełniać marzenia, mieć czas tylko dla siebie, pójść do dziadków, odpocząć, nawet mieć czas na nicnierobienie. Każdy ma prawo do poczucia dobrostanu.
Jaki jest efekt tej czteroletniej kampanii?
To jest fenomen, coraz więcej szkół rezygnuje z prac domowych w takim starym postrzeganiu. Byłem gościem webinaru o pracach domowych, na którym organizatorzy przewidzieli 300 miejsc. Kiedy jednak zalogowałem się jako prowadzący, chętnych było tak wielu, że trzeba było podwoić liczbę dostępnych miejsc. To mnie bardzo zbudowało. Mam poczucie, że możemy to zrobić oddolnie, że nie musimy czekać na sygnały z góry. Cieszę się, że coraz więcej mamy cudownych nauczycieli, którzy to rozumieją. To oni trzymają te magiczne różdżki i w swoich małych społecznościach odmieniają oblicze polskiej szkoły. Chciałbym, żeby tych czarodziei było jeszcze więcej, ale wiem, że mamy do wykonania ogromną pracę i nie da się od razu zmienić wszystkiego.
Jak to wygląda w Twojej szkole?
Zrezygnowaliśmy z zadawania codziennych prac domowych, są za to prace długoterminowe. Zgodnie ze statutem szkoły, uczniowie mają trzy tygodnie na ich wykonanie. Jeśli nie zrobią ich w tym czasie, są „karani”, ale mają szansę na poprawę i ocena zostaje im zmieniona. Oczywiście nadal obowiązują u nas lektury, nauka na sprawdziany, zdarzają się drobne prace z dnia na dzień – trzeba coś przynieść, wydrukować. Każdy nauczyciel proponuje codziennie uczniom zadania dla chętnych. Jeśli ktoś chce dostać dodatkową dobrą oceną, a ma czas, to może go w ten sposób wykorzystać. Uczeń ma do tego pełne prawo, ale sam o tym decyduje, to nie jest przymus. Po wprowadzeniu zmian znalazł się czas na to, żeby nadgonić zaległości w nauce, poprawić oceny, znalazł się czas na realizację zainteresowań, wyjeżdżanie na zajęcia artystyczne, zajęcia na basenie, sportowe. Wcześniej słyszeliśmy od uczniów: „nie przyjdę, bo nie mam czasu”. Czujemy, że ta zmiana pozwala dobrze spożytkować dodatkowy czas, że to nie jest czas zmarnowany.
Co jeszcze chciałbyś zmienić w polskiej szkole?
Musimy zacząć od systemu oceniania. Oceny są warte tyle, ile pieniądze w grze Monopoly. Gdy gramy, ekscytujemy się każdą wygraną, chcemy mieć jak najwięcej pieniędzy, bo możemy dzięki temu inwestować. Kiedy grę odłożymy na półkę, to ich wartość nie ma już znaczenia. Tak samo jest z ocenami – one są ważne w chwili, kiedy je zdobywamy, a potem liczy się to, co umiemy, jakimi jesteśmy ludźmi. Dlatego oceny nigdy nie będą wartościować człowieka. Kiedy co roku pojawia się festiwal czerwonych pasków, robi mi się przykro, gdy myślę o rodzicach dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Dla nich szczytem jest to, że uczeń skończył szkołę, wykonał gigantyczną pracę, by dostać ocenę dopuszczającą na przykład z matematyki. Dlatego jestem zwolennikiem modelu oceniania kształtującego, który pokazuje, co umiesz, a czego jeszcze nie. Nie podpisuję się pod światem szkół, którym rządzą rankingi. Ten system wymaga wielu zmian – musimy z szacunkiem zacząć patrzeć na polską szkołę, na nauczycieli, doceniać ich pracę i zaangażowanie. Edukacja jest jednym z najważniejszych elementów naszego życia. Nie powinniśmy jedynie uczyć dzieci i młodzież, a dawać im możliwość bycia w procesie nauki, musimy przygotować ich do samodzielnego uczenia się, aby budowali kreatywnie nowoczesny świat.
Jakie jest Twoje największe zawodowe marzenie?
Obudzić się w kolorowej szkole, gdzie nie będzie miejsca na pruski model edukacyjny, tam gdzie uczeń będzie przyjacielem nauczyciela, przyjacielem szkoły, nauczyciele i uczniowie będą mieli zaufanie do siebie, gdzie będą na równi traktowani. Tak jak w Finlandii, gdzie nauczyciele wspólnie z uczniami jedzą na przerwach posiłki. Gdy to się uda, polska szkoła nie będzie potrzebowała takiej kontroli jak teraz, reżimu, pozbędziemy się stresu. Jestem optymistą, dla mnie niemożliwe nie istnieje i pokazuję to na co dzień. Jak się chce, to wszystko da się zrobić. Oczywiście pod warunkiem, że spotkamy cudownych ludzi na swojej drodze, bo tylko ludzie mogą być największą przeszkodą w naszym życiu. Jak tak będziemy wszyscy myśleć, to świat będzie piękny.
Jakub Tylman
Jest nauczycielem plastyki, techniki i muzyki w SP im. Kawalerów Orderu Uśmiechu w Śremie. Słynie z niekonwencjonalnych pomysłów – w październiku 2022 roku zorganizował Miasteczko Dyniowe, gdzie można było obejrzeć dekoracje wykonane z 10 ton dyni. Od listopada organizowana jest darmowa zupa dla uczniów. Szkoła ma własną salę kinową, szkolne studio TV, ciekawie zaaranżowane pracownie tematyczne.Jakub Tylman pracuje także jako arteterapeuta oraz nauczyciel języka polskiego w oddziałach przygotowawczych dla uchodźców. W 2023 roku ukazała się jego książka „Jak pokolorować szkołę", została wydana przez wydawnictwo Mamania.