Zanim pomalujesz usta na czerwono i wyjdziesz na romatyczną randkę, spójrz na skład swojej pomadki. Czy jest na niej symbol E 120? Jeśli tak, to barwnik szminki powstał z wysuszonych, zmielonych owadów. Jeśli jesteś weganką lub wegetarianką wybierz pomadkę w innym kolorze.
Im więcej jaj insektów, tym bardziej czerwona szminka
E 120 to inaczej koszenila lub karmin. Powstaje ze sproszkowanych owadów naturalnie żyjących w tropikalnych rejonach Ameryki Południowej i Centralnej. Robaki są bardzo małe, mają nie więcej niż 5 mm. Aby uzyskać kilogram ciemnoczerwonego barwnika, trzeba zabić aż 150 tysięcy insektów.
Owady są uśmiercane w różny sposób. Zazwyczaj wystawia się je na słońce lub zanurza w gorącej wodzie. Odcień barwnika zależy od sposobu obróbki termicznej, czyli od tego, jak wysoka jest temperatura, w której giną. Ważna jest również liczba jaj i odwłoków owadów użytych do produkcji barwnika. Jaja nadają szmince czerwony kolor, a odwłoki bardziej różowy.
Obecnie zakłada się nawet specjalne plantacje, by pozyskać barwnik. Na szczęście zaczyna się także wytwarzać koszenilę w warunkach laboratoryjnych, bez uśmiercania owadów. Niestety, jeszcze nie jesteśmy w stanie określić, jaki rodzaj barwnika znajduje się w naszej pomadce.
Barwnik szminek odstrasza też mrówki
Koszenila jest barwnikiem pochodzenia naturalnego, więc produkty, w których ją znajdziemy, można opisać zgodnie z prawem „bez konserwantów i sztucznych barwników”. Brzmi ekologicznie i zdrowo. Nie do końca tak jest. Koszenila jest najtańszym znanym barwnikiem. Klient myśli, że kupuje bezpieczny produkt, a tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy m.in. z tego, że owady są za małe, by je przebadać.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że koszenili używa się również do środków odstraszających mrówki. Dlatego lepiej dobrze przemyśleć kwestię malowania ust na czerwono.
Masz astmę, zapomnij o czerwieni na ustach
Oprócz pomadek i środków odstraszających mrówki, barwnik E 120 znajdziemy obecnie także w cieniach do powiek, tuszach do rzęs i szamponach. Barwi się nim napoje alkoholowe, desery, jogurty, słodycze oraz tkaniny. Zazwyczaj spożycie czerwonego barwnika nie ma wpływu na nasze zdrowie. Zapewne każdy z nas się z nim zetknął i nic się nie stało. Jednak powinni unikać go uczuleni na salicylany, astmatycy i zmagający się z atopowym zapaleniem skóry.
Kwas karminowy może powodować alergię, a nawet niebezpieczny wstrząs anafilaktyczny. Przyczynia się również do kataru siennego, pokrzywki, wymiotów, biegunki i zaburzeń oddychania. To właśnie jeden z powodów, dlaczego E 120 nie znajdziemy na przykład w serkach dla dzieci. Zakłada się, że dopuszczalna dawka koszenili to 5 mg na kilogram masy ciała człowieka.
E 120 ma również zalety. Ulega szybkiej degradacji, rozpuszcza się w wodzie i jest odporny na wysokie temperatury.
Krew opuncji figowej
Kiedyś koszenila używana była przez Majów i Azteków. Ci ostatni nazywali ją krwią opuncji figowej. Wszystko dlatego, że owady używane do jej produkcji żyją głównie na opuncjach figowych, czyli kaktusach wytwarzających słodkie owoce. Insekty wysysają wodę z zielonej tkanki, pobierają składniki odżywcze i wytwarzają w ten sposób czerwony barwnik mający odstraszyć drapieżniki. Kaktusy specjalnie zaraża się pasożytami, by te się rozmnażały i było ich jak najwięcej. Za czasów Azteków koszenila była droga. Utożsamiano ją z magią, religią i lecznictwem. Natomiast w Europie farbowano nią szaty kardynałów rzymskich oraz kurtki żołnierzy brytyjskich.
Do czasów odkrycia Ameryki to nasz kraj był eksporterem czerwonego barwnika na Europę. Kolor wytwarzaliśmy z polskich czerwców, czyli gatunku owadów z rzędu pluskwiaków. Byliśmy potentatem w tej dziedzinie. Stąd w języku polskim kolor czerwony i miesiąc czerwiec. Wtedy całe wsie kopały roślinę nazywaną czerwcem, bo przyczepiony do niej był owad czerwiec. Z tego insekta powstawał barwnik. Jednak amerykańska koszenila okazała się tańsza i odstawiła nasz czerwiec na boczny tor.
Szminki z wodorostów i łoju sarny
Chociaż wokół E 120 jest wiele kontrowersji, to warto wiedzieć, że w starożytności kobiety dla malowania ust były w stanie zaryzykować jeszcze więcej. Wtedy czerwony barwnik powstawał z wodorostów, bromu oraz jodu. Panie, które tego używały, bardzo często chorowały. Malowały się jednak, by pięknie wyglądać, nawet kosztem dolegliwości zdrowotnych. Według opowieści już Kleopatra stosowała szminki ze zgniecionych robaków.
W XVII wieku przyszła moda na białą twarz i czerwone usta. Wtedy używanie szminek przez kobiety z niższych warstw społecznych było bardzo źle postrzegane. W 1785 roku brytyjski rząd zakazał pannom malowania ust pod groźbą kary. Makijaż uznawano wówczas za kuszącą pułapkę wykorzystywaną przez wiedźmy. Pomadka miała premierę w handlu dopiero w 1885 roku w Paryżu. Stworzono ją z łoju sarny, wosku pszczelego oraz tłuszczu rycynowego.
Czerwone usta jak u Marilyn Monroe
Pierwsze pomadki były owijane jedwabiem lub papierem. Zdarzało się, że były umieszczane we flakonach. Wtedy do malowania potrzebny był pędzelek. Metalowe, walcowe etui na szminkę pojawiło się sto lat temu. Od tego czasu kobiety zaczęły malować usta do zdjęć. I to właśnie fotografie sprawiły, że zaczęto tolerować pomadki. Szminki stały się znakiem świadomej zmysłowości. Nawet podczas drugiej wojny światowej kobiety malowały usta w ramach „czerwonego hasła protestu”.
W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku czerwoną pomadkę rozsławiła Marilyn Monroe. Czerwień na ustach to znak rozpoznawczy także Sophii Loren czy Marleny Dietrich. Dzięki tym paniom czerwona szminka stała się symbolem seksapilu i kobiecości. W 1964 roku powstała pierwsza pomadka odporna na pocałunki. Dziewczyny, które wtedy nie malowały ust, uważane były niemal za wariatki.